1. Justin Bieber, mówi Ci to coś?
Syknęłam na widok odjeżdżającego autobusu. Rodzice mnie zabiją, miałam być w domu już grubo ponad 2 godziny temu. W czasie gdy powinnam być właśnie w domu i znowu zakuwać na kolejny sprawdzian, byłam zupełnie gdzie indziej. Zabiją mnie, jestem tego pewna. Usiadłam na ławce, myśląc jak mogę dostać się szybko do domu. Kilka kolejnych minut główkowania nie przyniosło wielkich efektów. Jestem oddalona od domu o około 30 minut drogi, przed chwilą odjechał mi ostatni autobus i w dodatku zgubiłam telefon. Jestem w dupie.
BACH BACH - dźwięk mocnych kroków rozszedł się echem po ciemnej i pustej okolicy.
Moje plecy oblał zimny pot. Zawsze byłam tchórzem, i w takich momentach nie myślałam racjonalnie. Uklęknęłam pod ławeczką z myślą, że ta osoba mnie nie zauważy.
Niedługo później nastała cisza, kroki ustały. Odetchnęłam z ulgą.
Niezidifikowany osobnik najzwyczajniej był już tak daleko, że nie byłam w stanie go usłyszeć. Przynajmniej tyle. Wstałam otrzepując kolana.
-Hej mała - usłyszałam ochrypły głos za sobą. Moje ciało znieruchomiało. Cholera.
Teraz dopiero właściwie jestem w dupie. Powoli przygotowywałam swoje ciało do ucieczki
i w momencie w którym właśnie miałam zacząć biec on złapał mnie za przedramię, ostro obracając.
Blask księżyca oświecał dokładnie twarz bruneta i mogłam doskonale mu się przyjrzeć.
Wyglądał na góra 25 lat, lekki zarost dodawał mu lat. Jego zielone oczy błądziły po moim
ciele z pożądaniem. Żołądek wywrócił mi się z niesmakiem. Mały nos i małe usta, sprawiały,
że wyglądał nieco dziwnie. Gdy już uważnie obejrzałam jego twarz, skierowałam wzrok
na resztę jego ciała. Był nieco wyższy ode mnie, szczupły i co można zauważyć było
nawet przez ubrania, dobrze zbudowany. Nie było szansy bym mogła się mu wyrwać więc czekałam
na jakiś jego ruch. Gdy uśmiechnął się na widok moich piersi, wybuchłam.
Dlaczego akurat dziś musiałam założyć bluzkę z dekoltem?
-Co cię tak cieszy?! - fuknęłam z obrzydzeniem.
Pożałowałam swoich słów, gdy mój policzek zaczął pulsować.
-Posłuchaj mnie suko, jeśli spróbujesz się do mnie jeszcze raz tak odezwać... - splunął łapiąc mocno moje nadgarstki -pożałujesz, rozumiesz? - spojrzał na mnie gniewnie.
W tym momencie zapomniałam jak się oddycha. Przytaknęłam nie będąc w stanie nic
z siebie wydusić.
-Odpowiedz gdy ciebie mówię - wysyczał jadowicie, wbijając paznokcie w moje nadgarstki
-Ro-rozumiem - zdołałam wyjąkać a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
Cała moja pewność siebie znikła tak szybko jak i przyszła.
-Dobrze, teraz może trochę zaboleć - powiedział przed tym gdy moje ciało opadło
bezwładnie na chodnik, poczułam dziwną pustkę w głowie, a potem ciemność. Zemdlałam.
Następnego ranka obudziłam się z ogromnym bólem głowy i pleców.
Jęknęłam , gdy zdałam sobie sprawę, że jestem na łóżku w nieznanym miejscu.
-Lucas ostrzegam, pożałujesz tego - krzyk rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zdezorientowana uniosłam głowę wyżej skupiając swój wzrok na brunecie przywiązanego do krzesła.
Czyli on też został porwany? - zapytałam w myślach
-Co się patrzysz suko?! - zwrócił się do mnie po czym wrócił do konserwacji z niskim i grubym chłopakiem, któremu na oko daje około 20 lat.
Zaczęłam dyszeć i rozglądać się gorączkowo po pokoju.
Był całkowicie pusty pomijając krzesło na którym siedzi właśnie owy dupek i łóżko na którym spoczywałam ja. Muszę dodać, że jest cholernie niewygodne ale kogo by to obchodziło w tym momencie. Najprawdopodobniej zostałam porwana i nie wiadomo co dalej będzie się ze mną dziać. Moje nadgarstki były związane metalowym drutem, więc jakikolwiek ruch powodował wbicie się go w moją skórę.
-Jak masz na imię? - zapytał gdy najwidoczniej porywacz opuścił pokój z hukiem.
-Jessica - oznajmiłam czekając aż on się przedstawi, co się nie stało
-A ty nie raczysz się przedstawić? - odchrząknęłam podirytowana
-Myślałem, że mnie znasz... jak każdy - uśmiechnął się łobuzersko
-Justin Bieber, mówi ci to coś? - dodał a jego słowa rozbrzmiewały się echem w mojej
głowie. A więc to ten Justin.
-Nie - skłamałam, spuszczając wzrok.
Byłabym głupia nie wiedząc kim on jest. Rodzice wiele razy ostrzegali mnie przed nim,
właściwie to nie tylko oni. Mówi o nim cała okolica i przyznam nie ma dobrej opinii o sobie.
Należy do jednego z tych gangów. Człowiek bez serca jakich mało.
Wiele razy słyszałam o nim w wiadomościach w których mówili, że jest podejrzany o kolejne
morderstwo. Dziwnym trafem nic nigdy na niego nie mieli. A teraz? Teraz siedzę z nim
w jednym pomieszczeniu. Moje rozmyślenia przerwał kolejny huk drzwi.
Ujrzałam tego samego niskiego i grubego chłopaka. Justin zaśmiał się gdy go zobaczył.
-A teraz mnie chuju odwiąż - prychnął głośno
Lucas cały trząsł się ze złości ale wykonał jego żądanie po czym ruszył do drzwi.
Bieber uśmiechnął się tryiumfalnie i ruszył w moim kierunku.
Moje plecy oblał zimny pot. Gdy był już wystarczająco blisko, skorzystałam
z okazji i zaczęłam mu się przyglądać. Miał dobrze zarysowane szczęki, uwydatniony nos, pulchne usta i ciemne, krzaczaste brwi. Jego twarz było doskonale wyrzeźbiona. Włosy Justina były ułożone w artystyczny nieład i wyglądały jakby właśnie uprawiał seks. Był dość wysoki i szczupły. Ubrany był w białą koszulkę wyciętą w serek, jeansy i czarne supry. Muszę przyznać jest cholernie przystojny.
Gdy już go obejrzałam spostrzegłam, że zajął miejsce na łóżku. Tak właściwie co ono
robi w tym brudnym pomieszczeniu?
-Zastanawiasz się co tu robisz? - zapytał spoglądając na mnie
Skinęłam głową, nerwowo bawiąc się palcami za sobą, bo jak już wspomniałam moje nadgarstki
były związane. Justin widząc to zaczął je rozwiązywać.
-Gotowe - stwierdził z uśmiechem na jego pulchnych ustach gdy już uwolnił moje ręce.
-Dziękuje - odparłam nieśmiało patrząc na niego przez moje długie rzęsy
Wpatrywałam się ślepo w zielony materac do czasu gdy Bieber zaczął się wiercić.
A właściwie to ściągał koszulkę, ukazując swój opalony i umięśniony tors.
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej - jego niski chichot przerwał mi przyglądaniu się
bacznie jego klaty. Zawstydzona schowałam głowę w dłoniach starając się ukryć swoje
rumieńce gdy on chwycił moją twarz w dłonie.
-Nie ma się czego wstydzić, chcesz się ze mną pieprzyć jak każda - puścił mi oczko.
-Nie masz za wysokiego mniemania o sobie? - syknęłam, marszcząc brwi.
-Wiem, że tego chcesz - oblizał wargi po czym złapał mnie za boki przyciskając mnie do siebie.
Chcąc go odepchnąć on złapał mnie mocniej, następnie zsunął jedną dłoń na mój pośladek, ściskając go a drugą trzymał silnie moją talie bym nie mogła się mu wyrwać.
-Puść mnie - uderzyłam pięściami w jego tors a on zaczął mnie mocno całować.
Włożył mi swój język prawie do samego gardła. Starałam się wyrwać, ale był za silny. Wciąż mnie trzymał. Jego usta przeniosły się na szyję.
-Zabawimy się - wymamrotał lekko przygryzając moją skórę.
W oczach zebrały mi się łzy gdy uświadomiłam sobie , że on chce mnie zgwałcić.
-Przestań! - wykrztusiłam próbując zsunąć jego ręce ze swojego ciała.
-Bądź grzeczną dziewczynką to nic złego ci się nie stanie – wymruczał schodząc z pocałunkami w okolice mojego dekoltu.
- Kurwa, nie ruszaj się! - warknął i chwycił moje biodra, przyciągając jeszcze bliżej. Zaczął rozpinać moje spodnie.
-Nie,nie, nie - powtarzałam w kółko, a łzy zaczęły spadać wzdłuż mojej twarzy.
-Głupia suka - splunął puszczając mnie.
Odsunęłam się jak najdalej potrafiłam, nadal łkając.
-Wypierdalaj na podłogę, chce iść kurwa spać - warknął.
Pośpiesznie zsunęłam swoje drobne ciało na zimną i brudną podłogę, opierając się plecami o ścianę.
Moje serce biło jak szalone. Schowałam głowę w dłoniach, płacząc bardziej niż kiedykolwiek.
Ciekawe co teraz robią moi rodzice, za pewne odchodzą w domu od zmysłów. Podniosłam się delikatnie na nadgarstkach, patrząc na Justina który już na szczęście zasnął. Westchnęłam i zamknęłam oczy z nadzieją, że wymyślę jak się stąd wkrótce wydostać.
BACH BACH - dźwięk mocnych kroków rozszedł się echem po ciemnej i pustej okolicy.
Moje plecy oblał zimny pot. Zawsze byłam tchórzem, i w takich momentach nie myślałam racjonalnie. Uklęknęłam pod ławeczką z myślą, że ta osoba mnie nie zauważy.
Niedługo później nastała cisza, kroki ustały. Odetchnęłam z ulgą.
Niezidifikowany osobnik najzwyczajniej był już tak daleko, że nie byłam w stanie go usłyszeć. Przynajmniej tyle. Wstałam otrzepując kolana.
-Hej mała - usłyszałam ochrypły głos za sobą. Moje ciało znieruchomiało. Cholera.
Teraz dopiero właściwie jestem w dupie. Powoli przygotowywałam swoje ciało do ucieczki
i w momencie w którym właśnie miałam zacząć biec on złapał mnie za przedramię, ostro obracając.
Blask księżyca oświecał dokładnie twarz bruneta i mogłam doskonale mu się przyjrzeć.
Wyglądał na góra 25 lat, lekki zarost dodawał mu lat. Jego zielone oczy błądziły po moim
ciele z pożądaniem. Żołądek wywrócił mi się z niesmakiem. Mały nos i małe usta, sprawiały,
że wyglądał nieco dziwnie. Gdy już uważnie obejrzałam jego twarz, skierowałam wzrok
na resztę jego ciała. Był nieco wyższy ode mnie, szczupły i co można zauważyć było
nawet przez ubrania, dobrze zbudowany. Nie było szansy bym mogła się mu wyrwać więc czekałam
na jakiś jego ruch. Gdy uśmiechnął się na widok moich piersi, wybuchłam.
Dlaczego akurat dziś musiałam założyć bluzkę z dekoltem?
-Co cię tak cieszy?! - fuknęłam z obrzydzeniem.
Pożałowałam swoich słów, gdy mój policzek zaczął pulsować.
-Posłuchaj mnie suko, jeśli spróbujesz się do mnie jeszcze raz tak odezwać... - splunął łapiąc mocno moje nadgarstki -pożałujesz, rozumiesz? - spojrzał na mnie gniewnie.
W tym momencie zapomniałam jak się oddycha. Przytaknęłam nie będąc w stanie nic
z siebie wydusić.
-Odpowiedz gdy ciebie mówię - wysyczał jadowicie, wbijając paznokcie w moje nadgarstki
-Ro-rozumiem - zdołałam wyjąkać a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
Cała moja pewność siebie znikła tak szybko jak i przyszła.
-Dobrze, teraz może trochę zaboleć - powiedział przed tym gdy moje ciało opadło
bezwładnie na chodnik, poczułam dziwną pustkę w głowie, a potem ciemność. Zemdlałam.
* * *
Następnego ranka obudziłam się z ogromnym bólem głowy i pleców.
Jęknęłam , gdy zdałam sobie sprawę, że jestem na łóżku w nieznanym miejscu.
-Lucas ostrzegam, pożałujesz tego - krzyk rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zdezorientowana uniosłam głowę wyżej skupiając swój wzrok na brunecie przywiązanego do krzesła.
Czyli on też został porwany? - zapytałam w myślach
-Co się patrzysz suko?! - zwrócił się do mnie po czym wrócił do konserwacji z niskim i grubym chłopakiem, któremu na oko daje około 20 lat.
Zaczęłam dyszeć i rozglądać się gorączkowo po pokoju.
Był całkowicie pusty pomijając krzesło na którym siedzi właśnie owy dupek i łóżko na którym spoczywałam ja. Muszę dodać, że jest cholernie niewygodne ale kogo by to obchodziło w tym momencie. Najprawdopodobniej zostałam porwana i nie wiadomo co dalej będzie się ze mną dziać. Moje nadgarstki były związane metalowym drutem, więc jakikolwiek ruch powodował wbicie się go w moją skórę.
-Jak masz na imię? - zapytał gdy najwidoczniej porywacz opuścił pokój z hukiem.
-Jessica - oznajmiłam czekając aż on się przedstawi, co się nie stało
-A ty nie raczysz się przedstawić? - odchrząknęłam podirytowana
-Myślałem, że mnie znasz... jak każdy - uśmiechnął się łobuzersko
-Justin Bieber, mówi ci to coś? - dodał a jego słowa rozbrzmiewały się echem w mojej
głowie. A więc to ten Justin.
-Nie - skłamałam, spuszczając wzrok.
Byłabym głupia nie wiedząc kim on jest. Rodzice wiele razy ostrzegali mnie przed nim,
właściwie to nie tylko oni. Mówi o nim cała okolica i przyznam nie ma dobrej opinii o sobie.
Należy do jednego z tych gangów. Człowiek bez serca jakich mało.
Wiele razy słyszałam o nim w wiadomościach w których mówili, że jest podejrzany o kolejne
morderstwo. Dziwnym trafem nic nigdy na niego nie mieli. A teraz? Teraz siedzę z nim
w jednym pomieszczeniu. Moje rozmyślenia przerwał kolejny huk drzwi.
Ujrzałam tego samego niskiego i grubego chłopaka. Justin zaśmiał się gdy go zobaczył.
-A teraz mnie chuju odwiąż - prychnął głośno
Lucas cały trząsł się ze złości ale wykonał jego żądanie po czym ruszył do drzwi.
Bieber uśmiechnął się tryiumfalnie i ruszył w moim kierunku.
Moje plecy oblał zimny pot. Gdy był już wystarczająco blisko, skorzystałam
z okazji i zaczęłam mu się przyglądać. Miał dobrze zarysowane szczęki, uwydatniony nos, pulchne usta i ciemne, krzaczaste brwi. Jego twarz było doskonale wyrzeźbiona. Włosy Justina były ułożone w artystyczny nieład i wyglądały jakby właśnie uprawiał seks. Był dość wysoki i szczupły. Ubrany był w białą koszulkę wyciętą w serek, jeansy i czarne supry. Muszę przyznać jest cholernie przystojny.
Gdy już go obejrzałam spostrzegłam, że zajął miejsce na łóżku. Tak właściwie co ono
robi w tym brudnym pomieszczeniu?
-Zastanawiasz się co tu robisz? - zapytał spoglądając na mnie
Skinęłam głową, nerwowo bawiąc się palcami za sobą, bo jak już wspomniałam moje nadgarstki
były związane. Justin widząc to zaczął je rozwiązywać.
-Gotowe - stwierdził z uśmiechem na jego pulchnych ustach gdy już uwolnił moje ręce.
-Dziękuje - odparłam nieśmiało patrząc na niego przez moje długie rzęsy
Wpatrywałam się ślepo w zielony materac do czasu gdy Bieber zaczął się wiercić.
A właściwie to ściągał koszulkę, ukazując swój opalony i umięśniony tors.
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej - jego niski chichot przerwał mi przyglądaniu się
bacznie jego klaty. Zawstydzona schowałam głowę w dłoniach starając się ukryć swoje
rumieńce gdy on chwycił moją twarz w dłonie.
-Nie ma się czego wstydzić, chcesz się ze mną pieprzyć jak każda - puścił mi oczko.
-Nie masz za wysokiego mniemania o sobie? - syknęłam, marszcząc brwi.
-Wiem, że tego chcesz - oblizał wargi po czym złapał mnie za boki przyciskając mnie do siebie.
Chcąc go odepchnąć on złapał mnie mocniej, następnie zsunął jedną dłoń na mój pośladek, ściskając go a drugą trzymał silnie moją talie bym nie mogła się mu wyrwać.
-Puść mnie - uderzyłam pięściami w jego tors a on zaczął mnie mocno całować.
Włożył mi swój język prawie do samego gardła. Starałam się wyrwać, ale był za silny. Wciąż mnie trzymał. Jego usta przeniosły się na szyję.
-Zabawimy się - wymamrotał lekko przygryzając moją skórę.
W oczach zebrały mi się łzy gdy uświadomiłam sobie , że on chce mnie zgwałcić.
-Przestań! - wykrztusiłam próbując zsunąć jego ręce ze swojego ciała.
-Bądź grzeczną dziewczynką to nic złego ci się nie stanie – wymruczał schodząc z pocałunkami w okolice mojego dekoltu.
- Kurwa, nie ruszaj się! - warknął i chwycił moje biodra, przyciągając jeszcze bliżej. Zaczął rozpinać moje spodnie.
-Nie,nie, nie - powtarzałam w kółko, a łzy zaczęły spadać wzdłuż mojej twarzy.
-Głupia suka - splunął puszczając mnie.
Odsunęłam się jak najdalej potrafiłam, nadal łkając.
-Wypierdalaj na podłogę, chce iść kurwa spać - warknął.
Pośpiesznie zsunęłam swoje drobne ciało na zimną i brudną podłogę, opierając się plecami o ścianę.
Moje serce biło jak szalone. Schowałam głowę w dłoniach, płacząc bardziej niż kiedykolwiek.
Ciekawe co teraz robią moi rodzice, za pewne odchodzą w domu od zmysłów. Podniosłam się delikatnie na nadgarstkach, patrząc na Justina który już na szczęście zasnął. Westchnęłam i zamknęłam oczy z nadzieją, że wymyślę jak się stąd wkrótce wydostać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :) Podoba się pierwszy rozdział? Miejmy nadzieję. Zapraszam na ask poświęcony temu blogowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz