2. Jak to ją kurwa zabiliście?
Otworzyłam ciężkie powieki, czując ból w okolicy całego kręgosłupa. To pewnie przez tą noc na podłodze. Gdy spostrzegłam, że się już tam nie znajduje zadziwiająco szybkim ruchem podniosłam się.Jak znalazłam się na łóżku i gdzie jest do cholery Justin? - zdezorientowana zapytałam sama siebie, przyciągając kolana do brody skupiając swoje myśli po raz kolejny na rodzicach. Już niedługo mnie znajdą, pewnie zatrudnili najlepszych i tym samym najdroższych detektywów - starałam się przekonać. Nieskutecznie.
Zwinięta w kulkę siedziałam kołysząc się w przód i w tył do momentu gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. Poczułam, że serce zabiło mi mocniej.
-Boże - wymsknęło mi się, na widok Biebera
Szczerze to przestraszył mnie na śmierć. Moje usta opuściło ciężkie westchnięcie. Nie żebym się cieszyła na jego widok.
-Jestem tylko Justinem, już masz przywidzenia kochanie - odparł uśmiechając się i wtedy zdałam sobie sprawę jak pociągający jest.
Moje policzki oblał rumieniec gdy zwrócił się do mnie ,,kochanie'' pomimo, że wiedziałam, że mówi to każdej napotkanej lasce. Dobrze znam ten typ chłopaków, zrobią wszystko by dobrać się do twoich majtek. Wczoraj doskonale się już o tym przekonałam.
-Trzymaj - rzucił w moim kierunku jakieś ubrania
-Skąd je masz? - zapytałam krzywiąc się
Justin's POV:
-Pożyczyłem je od laski z którą pieprzyłem się tej nocy - przyznałem zgodnie z prawdą.
Jessica spojrzała na mnie z niesmakiem. Wywróciłem oczami. No co? Ona zgrywała wielce niedostępną a mój przyjaciel chciał się zabawić, nie miałem innego wyboru. Trzeba przecież pomagać przyjaciołom w potrzebie co nie?
-Chodź - powiedziałem, przyglądając się jej.
Ta dziewczyna jest taka gorąca. Już wyobrażam sobie ją gdy...
-Możemy wychodzić? - przerwała mi moje fantazje, unosząc pytająco brwi na co wzruszyłem ramionami.
Jej mina wskazywała na to, że ostro o czymś rozmyślała. Pewnie wyobraża sobie mnie nago. Gdy wstała, drepcząc w moją stronę jeszcze raz ją zlustrowałem.
-Dziękuje - wymamrotała gdy wychodziliśmy z tego okropnego pomieszczenia.
-Szybciej - pośpieszyłem ją, zamykając drewniane drzwi.
Gdy już synchronizowała moje kroki, lekko zwolniłem by móc obejrzeć jej tył. Cholera, tyłek też ma niczego sobie. Będąc już na końcu długiego korytarza oparłem się o ścianę. Ciągle zastanawia mnie fakt co robi tak brudny i okropny pokój w którym jestem przetrzymywany w muszę przyznać dość ładnym domu.
-Czekam tu na ciebie - oznajmiłem otwierając jej drzwi do łazienki.
Westchnąłem delikatnie, gdyż wolałbym wejść z nią. Gdy zniknęła już za lawendowymi drzwiami, wyciągnąłem z kieszeni telefon wybierając numer do Dylana.
Po kilku sygnałach nareszcie odebrał
-Zabiliśmy ją - usłyszałem przejęty głos mojego przyjaciela.
Czułem jak moje mięśnie powoli się napinają.
-Jak to ją kurwa zabiliście?! - wrzasnąłem uderzając pięścią w ścianę.
Musze się stąd jak najszybciej wydostać.
Jessica's POV:
-Dupek - mruknęłam pod nosem oburzona i tym samym wystraszona.
Muszę szybko wrócić do pokoju. Idąc na palcach przez długi korytarz usłyszałam huk dochodzący z góry, przygryzłam wnętrze policzka czując jak całe moje ciało drży ze strachu. Po co szłam z tym idiotą? Wchodząc do pomieszczenia odetchnęłam z ulgą. Nie chce wiedzieć co by się stało gdyby któryś z porywaczy zauważył, że wyszłam. Usiadłam na łóżku starając się uspokoić. Czemu Justin mnie zostawił? Albo raczej czemu uwierzyłam mu, że będzie na mnie czekać? Takim palantom nie wolno ufać.
-Hej - usłyszałam za sobą delikatny wysoki głos
Obracając się ujrzałam wysoką i szczupłą brunetkę. Starannie uczesane kręcone włosy sięgały jej do pasa. Miała ciemną karnację i jej twarz była lekko zaokrąglona. Czarna obcisła sukienka idealnie podkreślała jej ciało. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Jesteś głodna? - zapytała z troską w głosie
Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. No tak nie jadłam w końcu nic od wczoraj.
-Proszę - podała mi tackę z kanapkami i herbatą
-Dziękuje - wymusiłam uśmiech i ugryzłam kanapkę z masłem orzechowym.
Zaczęło zastanawiać mnie jedno - czemu była dla mnie taka miła?
-Dlaczego tu jestem? - jednak to pytanie nurtowało mnie od początku
Brunetka spojrzała na mnie smutno
-Przy-przykro mi - wyjąkała gładząc moje włosy -muszę już iść - powiedziała krzywiąc się i zniknęła z mojego pola widzenia. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Byłam w szoku.
-Co się ze mną stanie? - jęknęłam przygryzając wnętrze policzka które już krwawiło.
Justin's POV:
-Gdzie ja do cholery jestem? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby gdy się ocknąłem.
Tyler stał nade mną z szydzącym uśmiechem. Słowo daje, gdyby tylko nie te liny którymi związane są moje dłonie, sprawiłbym, że ten kurewski uśmieszek zszedł mu z twarzy. Rozejrzałem się gorączkowo po pokoju. Urządzony w ciepłych barwach, duży i schludny. Brak zasłon powodował, że światło swobodnie wpadało do pomieszczenia. Siedziałem na skórzanej beżowej kanapie w centrum, jak już wspomniałem związany.
-Dlaczego śmieciu próbowałeś uciec? - odezwał się -mamy jebaną umowę, nie wypuścimy cię do momentu aż nie oddacie nam małej - splunął zrzucając mnie na podłogę i kopnął w brzuch.
Przynajmniej nie wiedział, że ona nie żyje. Odetchnąłem z ulgą jednak nie na długo gdyż Adams zaczął okładać moją twarz pięściami. Początkowo ignorowałem uczucie rosnące we mnie i zmuszające do bronienia się jednak po chwili nie wytrzymałem. Kopiąc go z całej siły, chłopak upadł. Natychmiast podniosłem się i rozciąłem linę o kant ławy. Teraz ten chuj dostanie za swoje.
Uderzyłem go mocno w twarz co sprawiło, że plunął krwią. Zaśmiałem się na ten widok i złapałem jego plecy kopiąc kolanem w brzuch. Próbował się bronić ale byłem silniejszy.
-I co teraz skurwielu? - syknąłem uśmiechając się szeroko do momentu gdy poczułem przenikliwy ból z tyłu głowy i po raz kolejny znalazłem się na podłodze. Co do cholery? Złapałem się za nogę krzywiąc z niewiarygodnego bólu który odczułem gdy próbowałem się podnieść. Kość bez wątpienia była złamana. Patrząc w górę ujrzałem pięciu pokaźnych rozmiarów mężczyzn, włączając w to Tylera.
Obraz zaczął powoli mi się zamazywać gdy rzucili się na mnie. Plułem krwią pod wpływem kolejnych uderzeń. Nie miałem z nimi szans.
-Popierdolony chuj - usłyszałem nad sobą po raz ostatni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę wulgarnie w tym rozdziale. Oby się wam spodobał : ) Przy okazji zapraszam na świetne i godne polecenia opowiadanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz