czwartek, 19 września 2013

czwarty

TEKST PISANY PO ŚRODKU TO WSPOMNIENIA 


4.Zostawiła mnie 

Kolejny raz pociągnęłam nosem, wylewając strumień łez. Wiecie jak to jest gdy wasi rodzice zapominają o  położył jedną dłoń na moim policzku i przejechał nią wzdłuż moich obojczyków, co wprawiło mnie w osłupienie. 
-C-co robisz? - jęknęłam gdy zaczął mocniej napierać na moją klatkę piersiową, co nie było przyjemne.
-Daje ci twój prezent - mruknął cicho po czym nachalnie starał się ściągnąć moją koszulkę.
Starałam się z całych sił go odepchnąć, lecz było to na marne, gdyż jego obleśne dłonie mocno trzymały  moje biodra, wręcz wbijając się w moją skórę. 
-Przestań - syknęłam a on rozerwał moją koszulkę
Chwilę później łapczywy wzrok mojego ojca, błądził po moim nagim już ciele. Wiłam się, kręciłam, krzyczałam, wyłam, płakałam, robiłam wszystko co tylko mogłam, a on nadal pozostał niewzruszony z tym swoim odpychającym uśmieszkiem. 
-To nie będzie boleć - zaśmiał się, odpinając swój skórzany pasek. 
Przez uchylone drzwi dostrzegłam swoją rodzicielkę. 
-Mamo! - krzyknęłam jak najgłośniej tylko potrafiłam, lecz ona nadal stała w tym samym miejscu, wpatrując się we mnie ze smutkiem w oczach. 
-Mamo - powtórzyłam ciszej, z trudem łapiąc oddech. W odpowiedzi usłyszałam tylko huk zamykających się drzwi. Zostawiła mnie. Zostawiła mnie z tym potworem, którego nazywałam tatą.


Obolała opadłam na podłogę, wlepiając wzrok w posiniaczone uda, po których spływała czerwona ciecz. Brudna, wykorzystana, niepotrzebna - tak właśnie się czułam. 
-Jest jakieś wytłumaczenie dlaczego to spotyka właśnie mnie? - łkałam, unosząc głowę.
Szloch wstrząsnął moją klatką piersiową i ramionami.  Życie jest podłe, nie trzeba umrzeć by przeżyć piekło. Czując dłoń na ramieniu, serce podeszło mi do gardła.
-Wyluzuj, to ja - odezwał się sennie zachrypnięty głos. Dziwnie znajomy. 
Obracając się, w ciemności ujrzałam czekoladowe oczy, intensywnie się we mnie wpatrujące.
-Justin? - zapytałam a raczej stwierdziłam z ulgą
-Brawo - powiedział monotonnie, podając mi dłoń bym mogła wejść na łóżko. 
Podziękowałam cicho. 
-Nie żeby mi to przeszkadzało - zachichotał  -ale jeśli nie chcesz, bym włożył teraz swojego
wielkiego penisa w twoją cipkę - zamyślił się z uśmiechem, z pewnością wyobrażając sobie tą scenę -lepiej załóż moją koszulkę - dokończył na jednym tchu. 
Posłałam mu pytające i zniesmaczone spojrzenie , po czym uświadomiłam sobie, że jestem zupełnie naga. Moja twarz momentalnie przybrała kolor buraka. Natychmiast złapałam za białą koszulkę, zwiniętą w kłębek, która leżała tuż przy mojej zakrwawionej nodze, przekładając przez głowę.
-Nie musiałaś - odezwał się bezczelnie, przygryzając wargę. 
-Ohh, zamknij się! - syknęłam, będąc oburzona
Oparłam głowę o zimną ścianę, a łzy gromadziły się pod moimi powiekami, więc zamrugałam by je odsunąć.
Podczas gdy moje oczy zamieniły się w fontannę, brunet powrócił do snu, przynajmniej tak mi się wydawało. Pociągając kolejny raz nosem, usłyszałam gniewne warknięcie.
-Możesz być kurwa ciszej? Próbuję spać - wycedził chamsko, podnosząc się na łokciach.
Ughh tak cholernie, mocno go nienawidzę.
-Jak sobie jaśnie pan życzy - wymamrotałam sarkastycznie a on złapał mnie za ramiona,
gwałtownie przyciągając. Doskonale czułam jego okalający moją twarz, miętowy oddech.
Gdyby wzrok mógł zabijać, z pewnością byłaby już dawno martwa.
-Posłuchaj mnie, mała dziwko - wykrzyczał cicho lecz stanowczo -gówno mnie obchodzi czy właśnie
zostałaś zgwałcona, nie pierwszy i nie ostatni więc daj mi spać - powiedział bez emocji.
Mówiłam, że moje oczy to fontanna? Tak, więc własnie przemieniły się w wodospad niagara.
Chciałam mu się przeciwstawić,  lecz po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, iż nie ma sensu się z nim kłócić a ku temu istnieje kilka powodów, którymi między innymi jest to, że jest niezrównoważony psychicznie. Grzecznie przytaknęłam. Gdy nareszcie mnie puścił, podkuliłam nogi do brody, ocierając łzy. Moje myśli krążyły jedynie wokół tego jak można być tak obojętnym
na krzywdę innych. Może istnieje jakieś wytłumaczenie dlaczego zachowuję się właśnie tak?
Zresztą nie interesuję mnie ani on, ani jego przeszłość. Mam go szczerze
po dziurki w nosie. Zamknęłam oczy czekając na sen. Lubiłam spać, to jedyny moment
gdy mogłam bezproblemowo marzyc i nie myśleć o tym gównianym świecie, otaczającym mnie. 


Justin's POV:


Leżąc swobodnie na łóżku zastanawiałem się, czy nie potraktowałem jej za ostro. Dziewczyny mają te swoje zasady, by zostawić dziewictwo dla swojego wymarzonego księcia na białym rumaku.
Głupie pieprzenie, co i tak nie zmienia faktu, że potraktowałem ją jak gówno.  Podniosłem się, patrząc na brunetkę, która już słodko spała. Była taka niewinna, nie zasługiwała na to.
Jej brązowe, pofalowane włosy opadły na czoło. Moja biała koszulka, sięgała jej nieco za uda, nie wspomnę już o tym co ukrywała pod nią, gdyż to jakieś istne szaleństwo. Cicho zaskomlała przez sen, po czym obróciła się na drugi bok, a rąbek koszulki podniósł się delikatnie w górę, ukazując jej lewy pośladek. Cholera, ona nawet nie zdaję sobie sprawy co ze mną robi. 
Powinienem ją przeprosić - stwierdziłem z trudem po czym puknąłem się w czoło. Jeśli ja mogłem być traktowany jak gówno, ona tym bardziej. 

-Drew, pobawisz się ze mną? - zagruchała Nicole, podając mi do ręki jedną z swoich lalek.
Była tak strasznie rozkoszna, i tak bardzo przypominała jej matkę. Posłała mi jeden z swoich najsłodszych uśmiechów, ukazując jej dołeczki w policzkach które tylko dodawały jej uroku. 
-Nicole Bieber, ile razy mam ci do kurwy nędzy powtarzać byś nie rozmawiała z tym przestępcą?! - ryknął ojciec, który stanął w progu drzwi z piwem w ręku. Dziewczynka popatrzyła na mnie, krzywiąc się, widziałem, że była już bliska płaczu. 
-Tatusiu - objęła mnie swoją małą dłonią -Drew się zmienił, on-on nie jest przestępcą - starała się go przekonać, nieskutecznie. Jerremy zaśmiał się bezczelnie i opuścił pokój.
-Pójdę już słoneczko - złapałem ją za policzek, i pocałowałem w czoło. Smutek w jej oczach stał się bardziej widoczny, łamało mi to serce.
-Kiedy wrócisz? - zapytała wlepiając swoje niebieskie oczka w podłogę. 
-On już nie wróci - odezwał się rozbawiony głos, który dobiegał z kuchni. Szloch Nicole słychać było na całej dzielnicy. Nienawidziłem się za to, że musiałem ją zostawić.

Zacisnąłem mocno powieki, starając się wyrzucić z głowy wszystkie te wspomnienia. 
Od 3 lat nie widziałem się z siostrą i cholernie za nią tęsknie. Można powiedzieć, że to ja ją wychowałem, po śmierci matki, ojciec był ciągle pijany. W wieku 16 lat na moim utrzymaniu były 3 osoby. Opuszczałem lekcje, pracowałem w barze, warsztacie samochodowym i dorywczo, gdy tylko coś się znalazło, choć to i tak nie wystarczało. Gdy został odłączony nam prąd, było tylko gorzej. Nie miałem innego wyjścia, musiałem coś zrobić. Wtedy poznałem Dylana, wprowadzając mnie w handel narkotykami, uratował moje życie. Bez niego nie dałbym sobie rady. 

                                                 
                                                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam za to, że rozdział jest krótki i musieliście na niego długo czekać. Postaram się wam to wynagrodzić :) Zapraszam was również na fanfiction o Harrym . XX





środa, 14 sierpnia 2013

trzeci

3.Nie opuszczę Cię aż do śmierci

Dźwięk otwierających się drzwi dotarł do moich uszu, wywołując kolejną tego dnia falę paniki. 
-O cholera - wychrypiałam patrząc na kuśtykającego Biebera
Z przerażeniem przyglądałam się jego zakrwawionemu i posiniaczonemu obliczu. Twarz Justina była opuchnięta, a z nosa i głębokiego rozcięcia na czole wypływały strumienie krwi. Z trudem usiadł, jęcząc z bólu, a koszula na jego plecach coraz mocniej przesiąkała czerwoną cieczą. 
Będąc w zupełnym szoku nie byłam nic w stanie z siebie wydusić. Chłopak próbował nieskutecznie ściągnąć swoją koszulkę gdy się ocknęłam. Złapałam fioletowy materiał, podnosząc w górę
-Nie potrzebuje pomocy - jęknął słabym głosem
Ignorując jego słowa, ściągnęłam mu koszulkę ukazując wielkie rozcięcia biegnące wzdłuż pleców, przecinając jego opaloną skórę. Widok ten był niebywale okrutny.
-Kto ci to...- nie dokończyłam gdyż brunet natychmiast złapał mnie za nadgarstek i ścisnął go tak mocno, że aż pisnęłam. 
-To nie twój zasrany interes - wycedził przez zaciśnięte zęby
Skinęłam głową gdy mnie puścił i odetchnęłam z ulgą. Siedzieliśmy w milczeniu kila kolejnych minut gdy Justin obrócił się w moim kierunku. Spostrzegłam, że gniewny wyraz jego twarzy zniknął. 
-Prze-przepraszam - wyjąkał jak gdyby wypowiedzenie tego słowa sprawiało mu trudność.
-Za bycie dupkiem? - natychmiastowo ugryzłam się w język. Jego usta opuściło ciężkie westchnięcie po czym zmniejszył odległość między nami do tego stopnia, że niemal stykaliśmy się nosami.
Zamknęłam oczy czekając na uderzenie które nie nastało lecz nadal czułam nad sobą gorący oddech.
Otworzyłam niepewnie powieki spoglądając na Biebera który bawił się moim włosami. Gdy zorientował się, że się mu przyglądam odsunął się z zakłopotaniem. 
Czyżby Justin Drew Bieber był właśnie zakłopotany? Coś niemożliwego.
-Próbowałem uciec - powiedział drapiąc się nerwowo po karku
Potrząsnęłam głową z zrozumieniem. 
-Podobają się ciuchy? - zaśmiał się melodyjnie 
-Niezupełnie - skrzywiłam się zakrywając swoje skąpo ubrane drobne ciało kocem, a moje policzki oblał rumieniec. 
-Awww rumienisz się - zachichotał, mierzwiąc niezdarnie swoje włosy które były powywijane we wszystkie strony, co szczerze mówiąc sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej seksownie. 
-Jak się tu znalazłaś? - jego rozbawiony wyraz twarzy zniknął, a jego miejsce zajął poważny.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza, nie chcąc nawet sobie o tym przypominać. W głowie układałam plan jak dobrze ubrać to w słowa. Zniecierpliwiona mimika Justina wywołała dreszcze na mojej skórze. Nie chciałam by znowu doszło między nami do konfliktu i ponownie wpadł w szał więc przejęłam prędko inicjatywę. 
-Wracałam z małej domówki - zaczęłam oblizując swoje spierzchnięte wargi -było już dość późno i cholernie ciemno, byłam przerażona zarówno otoczeniem jak i faktem, że moi rodzice czekają na mnie już grubo ponad 2 godziny -moje usta skrzywiły się lekko z niesmakiem, zamrugałam kilkukrotnie, kontynuując - gdy ostatni autobus mi odjechał wpadłam w panikę i nie marzyłam o niczym innym niż o wydostaniu się stamtąd - popatrzyłam na Biebera upewniając się, czy mnie słucha a on przytaknął jedynie głową.
-Wtedy zostałam złapana, próbowałam się wyrwać lecz byłam za słaba - wyjaśniłam a moje oczy zaszły łzami -niewiele później ogarnęła mnie ciemność, prawdopodobnie zemdlałam, a gdy już się obudziłam - przetarłam policzek ręką -byłam tutaj - dokończyłam, pociągając nosem.
Czułam się niekomfortowo z faktem iż brunet widział jak płaczę, więc zasłoniłam twarz dłońmi jak to miałam w zwyczaju. Wolę gdy ludzie znają tylko i wyłącznie tą szczęśliwą stronę mnie, tą drugą niekoniecznie. Niespodziewanie moja ręka została przesunięta w dół. Mój wzrok powędrował na Justina. Jego brwi złączyły się w jedność, zmrużył oczy, które spojrzały na mnie. Trzepocząc swoimi rzęsami, zauważyłam zmartwienie w jego czekoladowych oczach. Oczy Biebera wypalały mi powoli dziurę w głowie. Zakaszlałam, skrępowana zaistniałą sytuacją przez co chłopak zwiększył znacznie odległość między nami, uderzając plecami o ścianę. To było dziwne, on jest dziwny. 
-I jak było na domówce? - zapytał, uśmiechając się przy tym jakby nigdy nic.
Z trudem odwzajemniłam uśmiech nerwowo przygryzając wnętrze policzka. 



Dick mocno przywarł mnie do drzwi, namiętnie całując. Oplotłam go swoimi nogami wokół bioder a on podniósł mnie, kładąc na łóżku. Jęknęłam z rozkoszy gdy ssał i lekko przygryzał moją szyję. Gdy brunet był na wysokości mojej kobiecości wzdrygnęłam się wiedząc co się zaraz stanie. Nie byłam jeszcze na to gotowa, lecz wiedziałam, że czeka już na mnie dość długi czas. Moje oczy się zaszkliły, a na ustach umieściłam szeroki, fałszywy uśmiech. 
-Gotowa na twój pierwszy raz? - wyszeptał patrząc na mnie z pożądaniem w oczach.
Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że muszę powiedzieć mu prawdę. Całe moje ciało drżało pod wpływem emocji. Dick spojrzał na mnie zdezorientowany.
-To...to nie mój pierwszy raz - ledwo co wyjąkałam gdy poczułam niesamowite pieczenie na policzku.
Mój chłopak właśnie mnie uderzył. Z trudem przetarłam ciągle napływające łzy.
-Udawałem tą pieprzoną miłość do ciebie przez rok by dobrać się do twoich majtek a teraz kurwa mi to mówisz - splunął jadowicie i z hukiem wyszedł z pokoju, trzaskając ostro drzwiami. 
Po raz kolejny poczułam się niepotrzebna i oszukana. Roztrzęsiona z trudem uspokoiłam swój niemiarowy oddech, analizując po raz kolejny słowa Granta. I wtedy uświadomiłam sobie jedno, całe moje życie to piekło, nawet w momencie gdy miało być pięknie. 

-Dobrze - skłamałam, z trudem powstrzymując cisnące się łzy do moich oczu. 
-Kłamiesz - stwierdził -kiedyś gdy już się stąd wydostaniemy zabiorę cię na prawdziwą imprezę - uśmiechnął się łobuzersko. 
-Wydostaniemy się stąd? - wręcz pisnęłam czując nagły przypływ radości.
O niczym innym od czasu pobytu tutaj nie marzyłam.  Skinął niepewnie głową, wlepiając wzrok w brudną pościel. 
-Musisz mi pomóc - powiedział stanowczo, zbijając mnie z tropu -nie mam jeszcze konkretnego pomysłu jak ale już niedługo - wyprzedził moje pytanie, składając spory nacisk na słowo ,,jeszcze'' -pomożesz? - zmarszczył brwi i zacisnął swoją szczękę 
Jedna strona mnie chciała powiedzieć natychmiastowe słowo tak lecz rozum sprowadził mnie na ziemię. Znałam go zaledwie 2 dni a już próbował mnie zgwałcić oraz złamał obietnicę. 
-A co jeśli znowu mnie zostawisz? - mruknęłam błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
Usta Biebera opuściło głębokie westchnięcie -nie zostawię - wymamrotał ostrym tonem na co wywróciłam oczami. 
-Już raz to mówiłeś, nie pamiętasz? - syknęłam unosząc brew
-Cholera jasna, jak mam ci to obiecać? - był oburzony a jego jabłko Adama podskoczyło do góry. 
Wzruszyłam ramionami gdy niespodziewanie brunet złapał delikatnie moją dłoń. Spojrzał swoimi czekoladowymi oczami we mnie co sprawiło, że moje serce zabiło mocniej.
-Nie opuszczę cię aż do śmierci - starał się być poważny choć niewiele potem wybuchnął gromkim śmiechem wraz ze mną. Wręcz turlaliśmy się ze śmiechu.
-Znowu to robisz - jęknęłam z wyrzutem gdy już powtórnie usiedliśmy, wyrzucając ręce w powietrze
-Co? - mruknął wyraźnie zdziwiony
-Patrzysz na mnie jak na kawał mięsa - fuknęłam rozzłoszczona na co Justin zachichotał.
Uderzyłam go w pierś najmocniej jak tylko potrafiłam.
-Cholera - złapiał się za miejsce w które go uderzyłam
-O jeny, zapomniałam, ja-ja przepraszam - wydukałam patrząc na jego głębokie rozcięcia które zdobiła zaschnięta już krew. 
-To nic, naprawdę - zapewnił szeroko się uśmiechając, wyglądajał przy tym niczym gwiazda filmowa. Już nie dziwi mnie fakt czemu laski ze szkoły ciągle o nim rozmawiają, przecież on wygląda jak Bóg seksu. Cholera, Jessica zamknij się - skarciłam się w myślach. 
-Powinieneś się położyć - oznajmiłam zakładając kosmyk swoich brązowych włosów niedbale za ucho. 
-Tylko i wyłącznie wtedy gdy położysz się ze mną - zachichotał próbując się ze mną droczyć.
-Cokolwiek - jęknęłam zajmując miejsce jak tylko najdalej się dało od Justina.
Pomimo, że próbuję być miły, czuję do niego wstręt, on w końcu próbował mnie do jasnej ciasnej zgwałcić. Ręka Biebera oplotła mnie w pasie, starając się do siebie przyciągnąć, z trudem odtrąciłam ją z wściekłością wypisaną na twarzy.
-Dobranoc - warknęłam ostro, przewracając się plecami do chłopaka. 
-Dobranoc piękna - odpowiedział z rozbawieniem, jakby wiedział, że rozzłości mnie to jeszcze bardziej. Nienawidzę go. 
Przymknęłam powieki, marząc by ten koszmar nareszcie się skończył, pękł niczym bańka mydlana. To właśnie jeden z tych momentów gdy ciało staje się bezwładne, łzy nie chcą spływać po policzkach. Jedynie serce zaczyna wariować i odmawiać posłuszeństwa. Zaczyna szaleć. Zachowuje się jak opętane. Ale czy to takie dziwne, że pragnę z uśmiechem witać każdy poranek? Chce żyć jak normalna nastolatka z normalną, kochającą rodziną. Czy to naprawdę tak wiele? Jesteśmy jak krople, rozbijamy się, nie ma sensu walczyć o swoje a prawdziwy smutek jest głuchą i ślepą niemową, która ukrywa swe słabości za maską sztucznego uśmiech. Przez to wszystko nauczyłam się jednego, warto docenić, to co się ma, to z kim się żyje, bo później może być już za późno. Z milczeniem wpatrywałam się w sufit, pełen pajęczyn aż udałam się w krainę Morfeusza.


*        *         *

Niewyobrażalny ból na nadgarstkach sprawił, że jęknęłam. 
-Co do cho... - ugryzłam się w język, gdy gruby mężczyzna, którego widziałam już kilkukrotnie, spojrzał na mnie z ohydnym uśmieszkiem na twarzy, powodując u mnie odruch wymiotny. 
-Zabawimy się - gdy wypowiedział tak dobrze znane mi słowa, gorzko zapłakałam. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, pierwsze co chciała napisać to przeprosiny, że tak długo nie dodawałam. Wiadomo jak to w wakacje, wyjazdy, wypady z znajomymi no i nic się nie chce ;) Opłacało się czekać kochane? 

środa, 17 lipca 2013

drugi

2. Jak to ją kurwa zabiliście?

Otworzyłam ciężkie powieki, czując ból w okolicy całego kręgosłupa.  To pewnie przez tą noc na podłodze. Gdy spostrzegłam, że się już tam nie znajduje zadziwiająco szybkim ruchem podniosłam się.
Jak znalazłam się na łóżku i gdzie jest do cholery Justin? - zdezorientowana zapytałam sama siebie, przyciągając kolana do brody skupiając swoje myśli po raz kolejny na rodzicach. Już niedługo mnie znajdą, pewnie zatrudnili najlepszych i  tym samym najdroższych detektywów - starałam się przekonać. Nieskutecznie.
Zwinięta w kulkę siedziałam kołysząc się w przód i w tył do momentu gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. Poczułam, że serce zabiło mi mocniej.
-Boże - wymsknęło mi się, na widok Biebera
Szczerze to przestraszył mnie na śmierć. Moje usta opuściło ciężkie westchnięcie. Nie żebym się cieszyła na jego widok.
-Jestem tylko Justinem, już masz przywidzenia kochanie - odparł uśmiechając się  i wtedy zdałam sobie sprawę jak pociągający jest.
Moje policzki oblał rumieniec gdy zwrócił się do mnie ,,kochanie'' pomimo, że wiedziałam, że mówi to każdej napotkanej lasce. Dobrze znam ten typ chłopaków, zrobią wszystko by dobrać się do twoich majtek. Wczoraj doskonale się już o tym przekonałam.
-Trzymaj - rzucił w moim kierunku jakieś ubrania
-Skąd je masz? - zapytałam krzywiąc się

Justin's POV:

-Skąd je masz? 
-Pożyczyłem je od laski z którą pieprzyłem się tej nocy - przyznałem zgodnie z prawdą.
Jessica spojrzała na mnie z niesmakiem. Wywróciłem oczami. No co? Ona zgrywała wielce niedostępną a mój przyjaciel chciał się zabawić, nie miałem innego wyboru. Trzeba przecież pomagać przyjaciołom w potrzebie co nie?
-Chodź - powiedziałem, przyglądając się jej.
Ta dziewczyna jest taka gorąca. Już wyobrażam sobie ją gdy...
-Możemy wychodzić? - przerwała mi moje fantazje, unosząc pytająco brwi na co wzruszyłem ramionami. 
Jej mina wskazywała na to, że ostro o czymś rozmyślała. Pewnie wyobraża sobie mnie nago. Gdy wstała, drepcząc w moją stronę jeszcze raz ją zlustrowałem.
-Dziękuje - wymamrotała gdy wychodziliśmy z tego okropnego pomieszczenia. 
-Szybciej - pośpieszyłem ją, zamykając drewniane drzwi.
Gdy już synchronizowała moje kroki, lekko zwolniłem by móc obejrzeć jej tył. Cholera, tyłek też ma niczego sobie.  Będąc już na końcu długiego korytarza oparłem się o ścianę. Ciągle zastanawia mnie fakt co robi tak brudny i okropny pokój w którym jestem przetrzymywany w muszę przyznać dość ładnym domu. 
-Czekam tu na ciebie - oznajmiłem otwierając jej drzwi do łazienki.
Westchnąłem delikatnie, gdyż wolałbym wejść z nią. Gdy zniknęła już za lawendowymi drzwiami, wyciągnąłem z kieszeni telefon wybierając numer do Dylana. 
Po kilku sygnałach nareszcie odebrał
-Zabiliśmy ją - usłyszałem przejęty głos mojego przyjaciela.
Czułem jak moje mięśnie powoli się napinają.
-Jak to ją kurwa zabiliście?! - wrzasnąłem uderzając pięścią w ścianę. 
Musze się stąd jak najszybciej wydostać.


Jessica's POV:

Łazienka była w kolorach beżu i błękitu. Dość mała ale za to dobrze urządzona. Po środku stała toaletka z lustrem. Po za nią w pomieszczeniu była również wanna i prysznic. Spojrzałam w lustro i nie będę nikogo oszukiwać. Wyglądałam okropnie. Mój makijaż był rozmazany, ubrania pogniecione i poszarpane a włosy sterczały na wszystkie strony.  Natychmiastowo zmyłam resztki tuszu i podkładu. Gdy już skończyłam, związałam włosy w kucyka na czubku głowy. Na szczęście zawsze nosze zapasowe gumki na ręce. Ściągając moje ciuchy które już się do niczego nie nadadzą wrzuciłam je do kosza. Syknęłam patrząc na ubrania od Justina, były zdecydowanie zbyt wyzywające. Niestety nic innego nie miałam, więc zrezygnowana ubrałam się. Czarna tiulowa spódniczka ledwo zasłaniała mój tyłek a różowa bokserka ukazywała cały mój dekolt... chyba nie muszę tego komentować. Wyglądałam jak kobieta lekkich obyczajów. Ostatni raz obciągnęłam spódniczkę jak najbardziej się dało i złapałam za klamkę. Opuszczając łazienkę przeżyłam szok. Justina nie było, powiedział, że będzie czekać.
-Dupek - mruknęłam pod nosem oburzona i tym samym wystraszona.
Muszę szybko wrócić do pokoju. Idąc na palcach przez długi korytarz usłyszałam huk dochodzący z góry, przygryzłam wnętrze policzka czując jak całe moje ciało drży ze strachu. Po co szłam z tym idiotą? Wchodząc do pomieszczenia odetchnęłam z ulgą. Nie chce wiedzieć co by się stało gdyby któryś z porywaczy zauważył, że wyszłam. Usiadłam na łóżku starając się uspokoić. Czemu Justin mnie zostawił? Albo raczej czemu uwierzyłam mu, że będzie na mnie czekać? Takim palantom nie wolno ufać.  
-Hej - usłyszałam za sobą delikatny wysoki głos
Obracając się ujrzałam wysoką i szczupłą brunetkę. Starannie uczesane kręcone włosy sięgały jej do pasa. Miała ciemną karnację i jej twarz była lekko zaokrąglona. Czarna obcisła sukienka idealnie podkreślała jej ciało. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Jesteś głodna? - zapytała z troską w głosie
Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. No tak nie jadłam w końcu nic od wczoraj. 
-Proszę - podała mi tackę z kanapkami i herbatą
-Dziękuje - wymusiłam uśmiech i ugryzłam kanapkę z masłem orzechowym.
Zaczęło zastanawiać mnie jedno - czemu była dla mnie taka miła? 
-Dlaczego tu jestem? - jednak to pytanie nurtowało mnie od początku
Brunetka spojrzała na mnie smutno
-Przy-przykro mi - wyjąkała gładząc moje włosy -muszę już iść - powiedziała krzywiąc się i zniknęła z mojego pola widzenia.  Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Byłam w szoku. 
-Co się ze mną stanie? - jęknęłam przygryzając wnętrze policzka które już krwawiło.


Justin's POV:

-Gdzie ja do cholery jestem? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby gdy się ocknąłem.
-Ooo widzę, że nasz uciekinier się już obudził - prychnął znajomy głos
Tyler stał nade mną z szydzącym uśmiechem. Słowo daje, gdyby tylko nie te liny którymi związane są moje dłonie, sprawiłbym, że ten kurewski uśmieszek zszedł mu z twarzy. Rozejrzałem się gorączkowo po pokoju. Urządzony w ciepłych barwach, duży i schludny. Brak zasłon powodował, że światło swobodnie wpadało do pomieszczenia. Siedziałem na skórzanej beżowej kanapie w centrum, jak już wspomniałem związany.
-Dlaczego śmieciu próbowałeś uciec? - odezwał się -mamy jebaną umowę, nie wypuścimy cię do momentu aż nie oddacie nam małej - splunął zrzucając mnie na podłogę i kopnął  w brzuch.
Przynajmniej nie wiedział, że ona nie żyje. Odetchnąłem z ulgą jednak nie na długo gdyż Adams zaczął okładać moją twarz pięściami. Początkowo ignorowałem uczucie rosnące we mnie i zmuszające do bronienia się jednak po chwili nie wytrzymałem.  Kopiąc go z całej siły, chłopak upadł. Natychmiast podniosłem się i rozciąłem linę o kant ławy. Teraz ten chuj dostanie za swoje.
Uderzyłem go mocno w twarz co sprawiło, że plunął krwią. Zaśmiałem się na ten widok i złapałem jego plecy kopiąc  kolanem w brzuch. Próbował się bronić ale byłem silniejszy.
-I co teraz skurwielu? - syknąłem uśmiechając się szeroko do momentu gdy poczułem przenikliwy ból z tyłu głowy i po raz kolejny znalazłem się na podłodze. Co do cholery? Złapałem się za nogę krzywiąc z niewiarygodnego bólu który odczułem gdy próbowałem się podnieść. Kość bez wątpienia była złamana. Patrząc w górę ujrzałem pięciu pokaźnych rozmiarów mężczyzn, włączając w to Tylera.
Obraz zaczął powoli mi się zamazywać gdy rzucili się na mnie. Plułem krwią pod wpływem kolejnych uderzeń. Nie miałem z nimi szans. 
-Popierdolony chuj - usłyszałem nad sobą po raz ostatni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę wulgarnie w tym rozdziale. Oby się wam spodobał : ) Przy okazji zapraszam na świetne i godne polecenia opowiadanie

niedziela, 14 lipca 2013

Informowani

Informowani

Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach na blogu? Zostaw w komentarzu swój nick z twittera ; )


Ps. Dodaje tą informacje jako post i dopiero potem do strony ponieważ gdy robiłam jako stronę, nie dało się komentować ;/

sobota, 13 lipca 2013

pierwszy

   1. Justin Bieber, mówi Ci to coś?

Syknęłam na widok odjeżdżającego autobusu. Rodzice mnie zabiją, miałam być w domu już grubo ponad 2 godziny temu. W czasie gdy powinnam być właśnie w domu i  znowu zakuwać na kolejny sprawdzian, byłam zupełnie gdzie indziej. Zabiją mnie, jestem tego pewna. Usiadłam na ławce, myśląc jak mogę dostać się szybko do domu. Kilka kolejnych minut główkowania nie przyniosło wielkich efektów. Jestem oddalona od domu o około 30 minut drogi, przed chwilą odjechał mi ostatni autobus i w dodatku zgubiłam telefon. Jestem w dupie. 
BACH BACH - dźwięk mocnych kroków rozszedł się echem po ciemnej i pustej okolicy.
Moje plecy oblał zimny pot. Zawsze byłam tchórzem, i w takich momentach nie myślałam racjonalnie. Uklęknęłam pod ławeczką z myślą, że ta osoba mnie nie zauważy. 
Niedługo później nastała cisza, kroki ustały. Odetchnęłam z ulgą.
Niezidifikowany osobnik najzwyczajniej był już tak daleko, że nie byłam w stanie go usłyszeć. Przynajmniej tyle. Wstałam otrzepując kolana.
-Hej mała - usłyszałam ochrypły głos za sobą. Moje ciało znieruchomiało. Cholera.
Teraz dopiero właściwie jestem w dupie. Powoli przygotowywałam swoje ciało do ucieczki
i w momencie w którym właśnie miałam zacząć biec on złapał mnie za przedramię, ostro obracając.
Blask księżyca oświecał dokładnie twarz bruneta i mogłam doskonale mu się przyjrzeć.
Wyglądał na góra 25 lat, lekki zarost dodawał mu lat. Jego zielone oczy błądziły po moim
ciele z pożądaniem. Żołądek wywrócił mi się z niesmakiem. Mały nos i małe usta, sprawiały,
że wyglądał nieco dziwnie. Gdy już uważnie obejrzałam jego twarz, skierowałam wzrok
na resztę jego ciała. Był nieco wyższy ode mnie, szczupły i co można zauważyć było
nawet przez ubrania, dobrze zbudowany. Nie było szansy bym mogła się mu wyrwać więc czekałam
na jakiś jego ruch. Gdy uśmiechnął się na widok moich piersi, wybuchłam. 
Dlaczego akurat dziś musiałam założyć bluzkę z dekoltem? 
-Co cię tak cieszy?! - fuknęłam z obrzydzeniem.
Pożałowałam swoich słów, gdy mój policzek zaczął pulsować. 
-Posłuchaj mnie suko, jeśli spróbujesz się do mnie jeszcze raz tak odezwać... - splunął łapiąc mocno moje nadgarstki -pożałujesz, rozumiesz? - spojrzał na mnie gniewnie.
W tym momencie zapomniałam jak się oddycha. Przytaknęłam nie będąc w stanie nic
z siebie wydusić.
-Odpowiedz gdy ciebie mówię - wysyczał jadowicie, wbijając paznokcie w moje nadgarstki
-Ro-rozumiem - zdołałam wyjąkać a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
 Cała moja pewność siebie znikła tak szybko jak i przyszła. 
 -Dobrze, teraz może trochę zaboleć - powiedział przed tym gdy moje ciało opadło
bezwładnie na chodnik, poczułam dziwną pustkę w głowie, a potem ciemność. Zemdlałam.


*      *      *

Następnego ranka obudziłam się z ogromnym bólem głowy i pleców. 
Jęknęłam , gdy zdałam sobie sprawę, że jestem na łóżku w nieznanym miejscu.
-Lucas ostrzegam, pożałujesz tego - krzyk rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zdezorientowana uniosłam głowę wyżej skupiając swój wzrok na brunecie przywiązanego do krzesła.
Czyli on też został porwany? - zapytałam w myślach
-Co się patrzysz suko?! - zwrócił się do mnie po czym wrócił do konserwacji z niskim i grubym chłopakiem, któremu na oko daje około 20 lat.
Zaczęłam dyszeć i rozglądać się gorączkowo po pokoju.
Był całkowicie pusty pomijając krzesło na którym siedzi właśnie owy dupek i łóżko na którym spoczywałam ja. Muszę dodać, że jest cholernie niewygodne ale kogo by to obchodziło w tym momencie. Najprawdopodobniej zostałam porwana i nie wiadomo co dalej będzie się ze mną dziać. Moje nadgarstki były związane metalowym drutem, więc jakikolwiek ruch powodował wbicie się go w moją skórę.
-Jak masz na imię? - zapytał gdy najwidoczniej porywacz opuścił pokój z hukiem.
-Jessica - oznajmiłam czekając aż on się przedstawi, co się nie stało 
-A ty nie raczysz się przedstawić? - odchrząknęłam podirytowana
-Myślałem, że mnie znasz... jak każdy - uśmiechnął się łobuzersko
-Justin Bieber, mówi ci to coś? - dodał a jego słowa rozbrzmiewały się echem w mojej 
głowie. A więc to ten Justin. 
-Nie - skłamałam, spuszczając wzrok.
Byłabym głupia nie wiedząc kim on jest. Rodzice wiele razy ostrzegali mnie przed nim,
właściwie to nie tylko oni. Mówi o nim cała okolica i przyznam nie ma dobrej opinii o sobie.
Należy do jednego z tych gangów. Człowiek bez serca jakich mało.
Wiele razy słyszałam o nim w wiadomościach w których mówili, że jest podejrzany o kolejne
morderstwo. Dziwnym trafem nic nigdy na niego nie mieli. A teraz? Teraz siedzę z nim 
w jednym pomieszczeniu. Moje rozmyślenia przerwał kolejny huk drzwi. 
Ujrzałam tego samego niskiego i grubego chłopaka. Justin zaśmiał się gdy go zobaczył.
-A teraz mnie chuju odwiąż - prychnął głośno
Lucas cały trząsł się ze złości ale wykonał jego żądanie po czym ruszył do drzwi.
Bieber uśmiechnął się tryiumfalnie i ruszył w moim kierunku. 
Moje plecy oblał zimny pot. Gdy był już wystarczająco blisko, skorzystałam
z okazji i zaczęłam mu się przyglądać.  Miał dobrze zarysowane szczęki,  uwydatniony nos, pulchne usta i ciemne, krzaczaste brwi. Jego twarz było doskonale  wyrzeźbiona. Włosy Justina  były ułożone w artystyczny nieład i wyglądały jakby właśnie uprawiał seks. Był dość wysoki i szczupły. Ubrany był w białą koszulkę wyciętą w serek, jeansy i czarne supry. Muszę przyznać jest cholernie przystojny.
Gdy już go obejrzałam spostrzegłam, że zajął miejsce na łóżku. Tak właściwie co ono
robi w tym brudnym pomieszczeniu? 
-Zastanawiasz się co tu robisz? - zapytał spoglądając na mnie 
Skinęłam głową, nerwowo bawiąc się palcami za sobą, bo jak już wspomniałam moje nadgarstki
były związane. Justin widząc to zaczął je rozwiązywać. 
-Gotowe - stwierdził z uśmiechem na jego pulchnych ustach gdy już uwolnił moje ręce.
-Dziękuje - odparłam nieśmiało patrząc na niego przez moje długie rzęsy
Wpatrywałam się ślepo w zielony materac do czasu gdy Bieber zaczął się wiercić. 
A właściwie to ściągał koszulkę, ukazując swój opalony i umięśniony tors. 
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej - jego niski chichot przerwał mi przyglądaniu się
bacznie jego klaty. Zawstydzona schowałam głowę w dłoniach starając się ukryć swoje
rumieńce gdy on chwycił moją twarz w dłonie.
-Nie ma się czego wstydzić, chcesz się ze mną pieprzyć jak każda - puścił mi oczko.
-Nie masz za wysokiego mniemania o sobie? - syknęłam, marszcząc brwi. 
-Wiem, że tego chcesz - oblizał wargi po czym złapał mnie za boki przyciskając mnie do siebie. 
Chcąc go odepchnąć on złapał mnie mocniej, następnie zsunął jedną dłoń na mój pośladek, ściskając go a drugą trzymał silnie moją talie bym nie mogła się mu wyrwać. 
-Puść mnie - uderzyłam pięściami w jego tors a on zaczął mnie mocno całować.
Włożył mi swój język prawie do samego gardła. Starałam się wyrwać, ale był za silny. Wciąż mnie trzymał. Jego usta przeniosły się na szyję. 
-Zabawimy się - wymamrotał lekko przygryzając moją skórę.
W oczach zebrały mi się łzy gdy uświadomiłam sobie , że on chce mnie zgwałcić.
-Przestań! - wykrztusiłam próbując zsunąć jego ręce ze swojego ciała.
-Bądź grzeczną dziewczynką to nic złego ci się nie stanie – wymruczał schodząc z pocałunkami w okolice mojego dekoltu. 
- Kurwa, nie ruszaj się! - warknął i chwycił moje biodra, przyciągając jeszcze bliżej. Zaczął rozpinać moje spodnie.
-Nie,nie, nie - powtarzałam w kółko, a łzy zaczęły spadać wzdłuż mojej twarzy.
-Głupia suka - splunął puszczając mnie.
Odsunęłam się jak najdalej potrafiłam, nadal łkając.
-Wypierdalaj na podłogę, chce iść kurwa spać - warknął.
Pośpiesznie zsunęłam swoje drobne ciało na zimną i brudną podłogę, opierając się plecami o ścianę.
Moje serce biło jak szalone. Schowałam głowę w dłoniach, płacząc bardziej niż kiedykolwiek.
Ciekawe co teraz robią moi rodzice, za pewne odchodzą w domu od zmysłów. Podniosłam się delikatnie na nadgarstkach, patrząc na Justina który już na szczęście zasnął. Westchnęłam i zamknęłam oczy z nadzieją, że wymyślę jak się stąd wkrótce wydostać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :) Podoba się pierwszy rozdział? Miejmy nadzieję.  Zapraszam na ask poświęcony temu blogowi.