środa, 17 lipca 2013

drugi

2. Jak to ją kurwa zabiliście?

Otworzyłam ciężkie powieki, czując ból w okolicy całego kręgosłupa.  To pewnie przez tą noc na podłodze. Gdy spostrzegłam, że się już tam nie znajduje zadziwiająco szybkim ruchem podniosłam się.
Jak znalazłam się na łóżku i gdzie jest do cholery Justin? - zdezorientowana zapytałam sama siebie, przyciągając kolana do brody skupiając swoje myśli po raz kolejny na rodzicach. Już niedługo mnie znajdą, pewnie zatrudnili najlepszych i  tym samym najdroższych detektywów - starałam się przekonać. Nieskutecznie.
Zwinięta w kulkę siedziałam kołysząc się w przód i w tył do momentu gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. Poczułam, że serce zabiło mi mocniej.
-Boże - wymsknęło mi się, na widok Biebera
Szczerze to przestraszył mnie na śmierć. Moje usta opuściło ciężkie westchnięcie. Nie żebym się cieszyła na jego widok.
-Jestem tylko Justinem, już masz przywidzenia kochanie - odparł uśmiechając się  i wtedy zdałam sobie sprawę jak pociągający jest.
Moje policzki oblał rumieniec gdy zwrócił się do mnie ,,kochanie'' pomimo, że wiedziałam, że mówi to każdej napotkanej lasce. Dobrze znam ten typ chłopaków, zrobią wszystko by dobrać się do twoich majtek. Wczoraj doskonale się już o tym przekonałam.
-Trzymaj - rzucił w moim kierunku jakieś ubrania
-Skąd je masz? - zapytałam krzywiąc się

Justin's POV:

-Skąd je masz? 
-Pożyczyłem je od laski z którą pieprzyłem się tej nocy - przyznałem zgodnie z prawdą.
Jessica spojrzała na mnie z niesmakiem. Wywróciłem oczami. No co? Ona zgrywała wielce niedostępną a mój przyjaciel chciał się zabawić, nie miałem innego wyboru. Trzeba przecież pomagać przyjaciołom w potrzebie co nie?
-Chodź - powiedziałem, przyglądając się jej.
Ta dziewczyna jest taka gorąca. Już wyobrażam sobie ją gdy...
-Możemy wychodzić? - przerwała mi moje fantazje, unosząc pytająco brwi na co wzruszyłem ramionami. 
Jej mina wskazywała na to, że ostro o czymś rozmyślała. Pewnie wyobraża sobie mnie nago. Gdy wstała, drepcząc w moją stronę jeszcze raz ją zlustrowałem.
-Dziękuje - wymamrotała gdy wychodziliśmy z tego okropnego pomieszczenia. 
-Szybciej - pośpieszyłem ją, zamykając drewniane drzwi.
Gdy już synchronizowała moje kroki, lekko zwolniłem by móc obejrzeć jej tył. Cholera, tyłek też ma niczego sobie.  Będąc już na końcu długiego korytarza oparłem się o ścianę. Ciągle zastanawia mnie fakt co robi tak brudny i okropny pokój w którym jestem przetrzymywany w muszę przyznać dość ładnym domu. 
-Czekam tu na ciebie - oznajmiłem otwierając jej drzwi do łazienki.
Westchnąłem delikatnie, gdyż wolałbym wejść z nią. Gdy zniknęła już za lawendowymi drzwiami, wyciągnąłem z kieszeni telefon wybierając numer do Dylana. 
Po kilku sygnałach nareszcie odebrał
-Zabiliśmy ją - usłyszałem przejęty głos mojego przyjaciela.
Czułem jak moje mięśnie powoli się napinają.
-Jak to ją kurwa zabiliście?! - wrzasnąłem uderzając pięścią w ścianę. 
Musze się stąd jak najszybciej wydostać.


Jessica's POV:

Łazienka była w kolorach beżu i błękitu. Dość mała ale za to dobrze urządzona. Po środku stała toaletka z lustrem. Po za nią w pomieszczeniu była również wanna i prysznic. Spojrzałam w lustro i nie będę nikogo oszukiwać. Wyglądałam okropnie. Mój makijaż był rozmazany, ubrania pogniecione i poszarpane a włosy sterczały na wszystkie strony.  Natychmiastowo zmyłam resztki tuszu i podkładu. Gdy już skończyłam, związałam włosy w kucyka na czubku głowy. Na szczęście zawsze nosze zapasowe gumki na ręce. Ściągając moje ciuchy które już się do niczego nie nadadzą wrzuciłam je do kosza. Syknęłam patrząc na ubrania od Justina, były zdecydowanie zbyt wyzywające. Niestety nic innego nie miałam, więc zrezygnowana ubrałam się. Czarna tiulowa spódniczka ledwo zasłaniała mój tyłek a różowa bokserka ukazywała cały mój dekolt... chyba nie muszę tego komentować. Wyglądałam jak kobieta lekkich obyczajów. Ostatni raz obciągnęłam spódniczkę jak najbardziej się dało i złapałam za klamkę. Opuszczając łazienkę przeżyłam szok. Justina nie było, powiedział, że będzie czekać.
-Dupek - mruknęłam pod nosem oburzona i tym samym wystraszona.
Muszę szybko wrócić do pokoju. Idąc na palcach przez długi korytarz usłyszałam huk dochodzący z góry, przygryzłam wnętrze policzka czując jak całe moje ciało drży ze strachu. Po co szłam z tym idiotą? Wchodząc do pomieszczenia odetchnęłam z ulgą. Nie chce wiedzieć co by się stało gdyby któryś z porywaczy zauważył, że wyszłam. Usiadłam na łóżku starając się uspokoić. Czemu Justin mnie zostawił? Albo raczej czemu uwierzyłam mu, że będzie na mnie czekać? Takim palantom nie wolno ufać.  
-Hej - usłyszałam za sobą delikatny wysoki głos
Obracając się ujrzałam wysoką i szczupłą brunetkę. Starannie uczesane kręcone włosy sięgały jej do pasa. Miała ciemną karnację i jej twarz była lekko zaokrąglona. Czarna obcisła sukienka idealnie podkreślała jej ciało. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Jesteś głodna? - zapytała z troską w głosie
Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. No tak nie jadłam w końcu nic od wczoraj. 
-Proszę - podała mi tackę z kanapkami i herbatą
-Dziękuje - wymusiłam uśmiech i ugryzłam kanapkę z masłem orzechowym.
Zaczęło zastanawiać mnie jedno - czemu była dla mnie taka miła? 
-Dlaczego tu jestem? - jednak to pytanie nurtowało mnie od początku
Brunetka spojrzała na mnie smutno
-Przy-przykro mi - wyjąkała gładząc moje włosy -muszę już iść - powiedziała krzywiąc się i zniknęła z mojego pola widzenia.  Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Byłam w szoku. 
-Co się ze mną stanie? - jęknęłam przygryzając wnętrze policzka które już krwawiło.


Justin's POV:

-Gdzie ja do cholery jestem? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby gdy się ocknąłem.
-Ooo widzę, że nasz uciekinier się już obudził - prychnął znajomy głos
Tyler stał nade mną z szydzącym uśmiechem. Słowo daje, gdyby tylko nie te liny którymi związane są moje dłonie, sprawiłbym, że ten kurewski uśmieszek zszedł mu z twarzy. Rozejrzałem się gorączkowo po pokoju. Urządzony w ciepłych barwach, duży i schludny. Brak zasłon powodował, że światło swobodnie wpadało do pomieszczenia. Siedziałem na skórzanej beżowej kanapie w centrum, jak już wspomniałem związany.
-Dlaczego śmieciu próbowałeś uciec? - odezwał się -mamy jebaną umowę, nie wypuścimy cię do momentu aż nie oddacie nam małej - splunął zrzucając mnie na podłogę i kopnął  w brzuch.
Przynajmniej nie wiedział, że ona nie żyje. Odetchnąłem z ulgą jednak nie na długo gdyż Adams zaczął okładać moją twarz pięściami. Początkowo ignorowałem uczucie rosnące we mnie i zmuszające do bronienia się jednak po chwili nie wytrzymałem.  Kopiąc go z całej siły, chłopak upadł. Natychmiast podniosłem się i rozciąłem linę o kant ławy. Teraz ten chuj dostanie za swoje.
Uderzyłem go mocno w twarz co sprawiło, że plunął krwią. Zaśmiałem się na ten widok i złapałem jego plecy kopiąc  kolanem w brzuch. Próbował się bronić ale byłem silniejszy.
-I co teraz skurwielu? - syknąłem uśmiechając się szeroko do momentu gdy poczułem przenikliwy ból z tyłu głowy i po raz kolejny znalazłem się na podłodze. Co do cholery? Złapałem się za nogę krzywiąc z niewiarygodnego bólu który odczułem gdy próbowałem się podnieść. Kość bez wątpienia była złamana. Patrząc w górę ujrzałem pięciu pokaźnych rozmiarów mężczyzn, włączając w to Tylera.
Obraz zaczął powoli mi się zamazywać gdy rzucili się na mnie. Plułem krwią pod wpływem kolejnych uderzeń. Nie miałem z nimi szans. 
-Popierdolony chuj - usłyszałem nad sobą po raz ostatni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę wulgarnie w tym rozdziale. Oby się wam spodobał : ) Przy okazji zapraszam na świetne i godne polecenia opowiadanie

niedziela, 14 lipca 2013

Informowani

Informowani

Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach na blogu? Zostaw w komentarzu swój nick z twittera ; )


Ps. Dodaje tą informacje jako post i dopiero potem do strony ponieważ gdy robiłam jako stronę, nie dało się komentować ;/

sobota, 13 lipca 2013

pierwszy

   1. Justin Bieber, mówi Ci to coś?

Syknęłam na widok odjeżdżającego autobusu. Rodzice mnie zabiją, miałam być w domu już grubo ponad 2 godziny temu. W czasie gdy powinnam być właśnie w domu i  znowu zakuwać na kolejny sprawdzian, byłam zupełnie gdzie indziej. Zabiją mnie, jestem tego pewna. Usiadłam na ławce, myśląc jak mogę dostać się szybko do domu. Kilka kolejnych minut główkowania nie przyniosło wielkich efektów. Jestem oddalona od domu o około 30 minut drogi, przed chwilą odjechał mi ostatni autobus i w dodatku zgubiłam telefon. Jestem w dupie. 
BACH BACH - dźwięk mocnych kroków rozszedł się echem po ciemnej i pustej okolicy.
Moje plecy oblał zimny pot. Zawsze byłam tchórzem, i w takich momentach nie myślałam racjonalnie. Uklęknęłam pod ławeczką z myślą, że ta osoba mnie nie zauważy. 
Niedługo później nastała cisza, kroki ustały. Odetchnęłam z ulgą.
Niezidifikowany osobnik najzwyczajniej był już tak daleko, że nie byłam w stanie go usłyszeć. Przynajmniej tyle. Wstałam otrzepując kolana.
-Hej mała - usłyszałam ochrypły głos za sobą. Moje ciało znieruchomiało. Cholera.
Teraz dopiero właściwie jestem w dupie. Powoli przygotowywałam swoje ciało do ucieczki
i w momencie w którym właśnie miałam zacząć biec on złapał mnie za przedramię, ostro obracając.
Blask księżyca oświecał dokładnie twarz bruneta i mogłam doskonale mu się przyjrzeć.
Wyglądał na góra 25 lat, lekki zarost dodawał mu lat. Jego zielone oczy błądziły po moim
ciele z pożądaniem. Żołądek wywrócił mi się z niesmakiem. Mały nos i małe usta, sprawiały,
że wyglądał nieco dziwnie. Gdy już uważnie obejrzałam jego twarz, skierowałam wzrok
na resztę jego ciała. Był nieco wyższy ode mnie, szczupły i co można zauważyć było
nawet przez ubrania, dobrze zbudowany. Nie było szansy bym mogła się mu wyrwać więc czekałam
na jakiś jego ruch. Gdy uśmiechnął się na widok moich piersi, wybuchłam. 
Dlaczego akurat dziś musiałam założyć bluzkę z dekoltem? 
-Co cię tak cieszy?! - fuknęłam z obrzydzeniem.
Pożałowałam swoich słów, gdy mój policzek zaczął pulsować. 
-Posłuchaj mnie suko, jeśli spróbujesz się do mnie jeszcze raz tak odezwać... - splunął łapiąc mocno moje nadgarstki -pożałujesz, rozumiesz? - spojrzał na mnie gniewnie.
W tym momencie zapomniałam jak się oddycha. Przytaknęłam nie będąc w stanie nic
z siebie wydusić.
-Odpowiedz gdy ciebie mówię - wysyczał jadowicie, wbijając paznokcie w moje nadgarstki
-Ro-rozumiem - zdołałam wyjąkać a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
 Cała moja pewność siebie znikła tak szybko jak i przyszła. 
 -Dobrze, teraz może trochę zaboleć - powiedział przed tym gdy moje ciało opadło
bezwładnie na chodnik, poczułam dziwną pustkę w głowie, a potem ciemność. Zemdlałam.


*      *      *

Następnego ranka obudziłam się z ogromnym bólem głowy i pleców. 
Jęknęłam , gdy zdałam sobie sprawę, że jestem na łóżku w nieznanym miejscu.
-Lucas ostrzegam, pożałujesz tego - krzyk rozszedł się echem po pomieszczeniu.
Zdezorientowana uniosłam głowę wyżej skupiając swój wzrok na brunecie przywiązanego do krzesła.
Czyli on też został porwany? - zapytałam w myślach
-Co się patrzysz suko?! - zwrócił się do mnie po czym wrócił do konserwacji z niskim i grubym chłopakiem, któremu na oko daje około 20 lat.
Zaczęłam dyszeć i rozglądać się gorączkowo po pokoju.
Był całkowicie pusty pomijając krzesło na którym siedzi właśnie owy dupek i łóżko na którym spoczywałam ja. Muszę dodać, że jest cholernie niewygodne ale kogo by to obchodziło w tym momencie. Najprawdopodobniej zostałam porwana i nie wiadomo co dalej będzie się ze mną dziać. Moje nadgarstki były związane metalowym drutem, więc jakikolwiek ruch powodował wbicie się go w moją skórę.
-Jak masz na imię? - zapytał gdy najwidoczniej porywacz opuścił pokój z hukiem.
-Jessica - oznajmiłam czekając aż on się przedstawi, co się nie stało 
-A ty nie raczysz się przedstawić? - odchrząknęłam podirytowana
-Myślałem, że mnie znasz... jak każdy - uśmiechnął się łobuzersko
-Justin Bieber, mówi ci to coś? - dodał a jego słowa rozbrzmiewały się echem w mojej 
głowie. A więc to ten Justin. 
-Nie - skłamałam, spuszczając wzrok.
Byłabym głupia nie wiedząc kim on jest. Rodzice wiele razy ostrzegali mnie przed nim,
właściwie to nie tylko oni. Mówi o nim cała okolica i przyznam nie ma dobrej opinii o sobie.
Należy do jednego z tych gangów. Człowiek bez serca jakich mało.
Wiele razy słyszałam o nim w wiadomościach w których mówili, że jest podejrzany o kolejne
morderstwo. Dziwnym trafem nic nigdy na niego nie mieli. A teraz? Teraz siedzę z nim 
w jednym pomieszczeniu. Moje rozmyślenia przerwał kolejny huk drzwi. 
Ujrzałam tego samego niskiego i grubego chłopaka. Justin zaśmiał się gdy go zobaczył.
-A teraz mnie chuju odwiąż - prychnął głośno
Lucas cały trząsł się ze złości ale wykonał jego żądanie po czym ruszył do drzwi.
Bieber uśmiechnął się tryiumfalnie i ruszył w moim kierunku. 
Moje plecy oblał zimny pot. Gdy był już wystarczająco blisko, skorzystałam
z okazji i zaczęłam mu się przyglądać.  Miał dobrze zarysowane szczęki,  uwydatniony nos, pulchne usta i ciemne, krzaczaste brwi. Jego twarz było doskonale  wyrzeźbiona. Włosy Justina  były ułożone w artystyczny nieład i wyglądały jakby właśnie uprawiał seks. Był dość wysoki i szczupły. Ubrany był w białą koszulkę wyciętą w serek, jeansy i czarne supry. Muszę przyznać jest cholernie przystojny.
Gdy już go obejrzałam spostrzegłam, że zajął miejsce na łóżku. Tak właściwie co ono
robi w tym brudnym pomieszczeniu? 
-Zastanawiasz się co tu robisz? - zapytał spoglądając na mnie 
Skinęłam głową, nerwowo bawiąc się palcami za sobą, bo jak już wspomniałam moje nadgarstki
były związane. Justin widząc to zaczął je rozwiązywać. 
-Gotowe - stwierdził z uśmiechem na jego pulchnych ustach gdy już uwolnił moje ręce.
-Dziękuje - odparłam nieśmiało patrząc na niego przez moje długie rzęsy
Wpatrywałam się ślepo w zielony materac do czasu gdy Bieber zaczął się wiercić. 
A właściwie to ściągał koszulkę, ukazując swój opalony i umięśniony tors. 
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej - jego niski chichot przerwał mi przyglądaniu się
bacznie jego klaty. Zawstydzona schowałam głowę w dłoniach starając się ukryć swoje
rumieńce gdy on chwycił moją twarz w dłonie.
-Nie ma się czego wstydzić, chcesz się ze mną pieprzyć jak każda - puścił mi oczko.
-Nie masz za wysokiego mniemania o sobie? - syknęłam, marszcząc brwi. 
-Wiem, że tego chcesz - oblizał wargi po czym złapał mnie za boki przyciskając mnie do siebie. 
Chcąc go odepchnąć on złapał mnie mocniej, następnie zsunął jedną dłoń na mój pośladek, ściskając go a drugą trzymał silnie moją talie bym nie mogła się mu wyrwać. 
-Puść mnie - uderzyłam pięściami w jego tors a on zaczął mnie mocno całować.
Włożył mi swój język prawie do samego gardła. Starałam się wyrwać, ale był za silny. Wciąż mnie trzymał. Jego usta przeniosły się na szyję. 
-Zabawimy się - wymamrotał lekko przygryzając moją skórę.
W oczach zebrały mi się łzy gdy uświadomiłam sobie , że on chce mnie zgwałcić.
-Przestań! - wykrztusiłam próbując zsunąć jego ręce ze swojego ciała.
-Bądź grzeczną dziewczynką to nic złego ci się nie stanie – wymruczał schodząc z pocałunkami w okolice mojego dekoltu. 
- Kurwa, nie ruszaj się! - warknął i chwycił moje biodra, przyciągając jeszcze bliżej. Zaczął rozpinać moje spodnie.
-Nie,nie, nie - powtarzałam w kółko, a łzy zaczęły spadać wzdłuż mojej twarzy.
-Głupia suka - splunął puszczając mnie.
Odsunęłam się jak najdalej potrafiłam, nadal łkając.
-Wypierdalaj na podłogę, chce iść kurwa spać - warknął.
Pośpiesznie zsunęłam swoje drobne ciało na zimną i brudną podłogę, opierając się plecami o ścianę.
Moje serce biło jak szalone. Schowałam głowę w dłoniach, płacząc bardziej niż kiedykolwiek.
Ciekawe co teraz robią moi rodzice, za pewne odchodzą w domu od zmysłów. Podniosłam się delikatnie na nadgarstkach, patrząc na Justina który już na szczęście zasnął. Westchnęłam i zamknęłam oczy z nadzieją, że wymyślę jak się stąd wkrótce wydostać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :) Podoba się pierwszy rozdział? Miejmy nadzieję.  Zapraszam na ask poświęcony temu blogowi.