4.Zostawiła mnie
Kolejny raz pociągnęłam nosem, wylewając strumień łez. Wiecie jak to jest gdy wasi rodzice zapominają o położył jedną dłoń na moim policzku i przejechał nią wzdłuż moich obojczyków, co wprawiło mnie w osłupienie.
-C-co robisz? - jęknęłam gdy zaczął mocniej napierać na moją klatkę piersiową, co nie było przyjemne.
-Daje ci twój prezent - mruknął cicho po czym nachalnie starał się ściągnąć moją koszulkę.
Starałam się z całych sił go odepchnąć, lecz było to na marne, gdyż jego obleśne dłonie mocno trzymały moje biodra, wręcz wbijając się w moją skórę.
-Przestań - syknęłam a on rozerwał moją koszulkę
Chwilę później łapczywy wzrok mojego ojca, błądził po moim nagim już ciele. Wiłam się, kręciłam, krzyczałam, wyłam, płakałam, robiłam wszystko co tylko mogłam, a on nadal pozostał niewzruszony z tym swoim odpychającym uśmieszkiem.
-To nie będzie boleć - zaśmiał się, odpinając swój skórzany pasek.
Przez uchylone drzwi dostrzegłam swoją rodzicielkę.
-Mamo! - krzyknęłam jak najgłośniej tylko potrafiłam, lecz ona nadal stała w tym samym miejscu, wpatrując się we mnie ze smutkiem w oczach.
-Mamo - powtórzyłam ciszej, z trudem łapiąc oddech. W odpowiedzi usłyszałam tylko huk zamykających się drzwi. Zostawiła mnie. Zostawiła mnie z tym potworem, którego nazywałam tatą.
Obolała opadłam na podłogę, wlepiając wzrok w posiniaczone uda, po których spływała czerwona ciecz. Brudna, wykorzystana, niepotrzebna - tak właśnie się czułam.
-Jest jakieś wytłumaczenie dlaczego to spotyka właśnie mnie? - łkałam, unosząc głowę.
Szloch wstrząsnął moją klatką piersiową i ramionami. Życie jest podłe, nie trzeba umrzeć by przeżyć piekło. Czując dłoń na ramieniu, serce podeszło mi do gardła.
-Wyluzuj, to ja - odezwał się sennie zachrypnięty głos. Dziwnie znajomy.
Obracając się, w ciemności ujrzałam czekoladowe oczy, intensywnie się we mnie wpatrujące.
-Justin? - zapytałam a raczej stwierdziłam z ulgą
-Brawo - powiedział monotonnie, podając mi dłoń bym mogła wejść na łóżko.
Podziękowałam cicho.
-Nie żeby mi to przeszkadzało - zachichotał -ale jeśli nie chcesz, bym włożył teraz swojego
wielkiego penisa w twoją cipkę - zamyślił się z uśmiechem, z pewnością wyobrażając sobie tą scenę -lepiej załóż moją koszulkę - dokończył na jednym tchu.
Posłałam mu pytające i zniesmaczone spojrzenie , po czym uświadomiłam sobie, że jestem zupełnie naga. Moja twarz momentalnie przybrała kolor buraka. Natychmiast złapałam za białą koszulkę, zwiniętą w kłębek, która leżała tuż przy mojej zakrwawionej nodze, przekładając przez głowę.
-Nie musiałaś - odezwał się bezczelnie, przygryzając wargę.
-Ohh, zamknij się! - syknęłam, będąc oburzona
Oparłam głowę o zimną ścianę, a łzy gromadziły się pod moimi powiekami, więc zamrugałam by je odsunąć.
Podczas gdy moje oczy zamieniły się w fontannę, brunet powrócił do snu, przynajmniej tak mi się wydawało. Pociągając kolejny raz nosem, usłyszałam gniewne warknięcie.
-Możesz być kurwa ciszej? Próbuję spać - wycedził chamsko, podnosząc się na łokciach.
Ughh tak cholernie, mocno go nienawidzę.
-Jak sobie jaśnie pan życzy - wymamrotałam sarkastycznie a on złapał mnie za ramiona,
gwałtownie przyciągając. Doskonale czułam jego okalający moją twarz, miętowy oddech.
Gdyby wzrok mógł zabijać, z pewnością byłaby już dawno martwa.
-Posłuchaj mnie, mała dziwko - wykrzyczał cicho lecz stanowczo -gówno mnie obchodzi czy właśnie
zostałaś zgwałcona, nie pierwszy i nie ostatni więc daj mi spać - powiedział bez emocji.
Mówiłam, że moje oczy to fontanna? Tak, więc własnie przemieniły się w wodospad niagara.
Chciałam mu się przeciwstawić, lecz po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, iż nie ma sensu się z nim kłócić a ku temu istnieje kilka powodów, którymi między innymi jest to, że jest niezrównoważony psychicznie. Grzecznie przytaknęłam. Gdy nareszcie mnie puścił, podkuliłam nogi do brody, ocierając łzy. Moje myśli krążyły jedynie wokół tego jak można być tak obojętnym
na krzywdę innych. Może istnieje jakieś wytłumaczenie dlaczego zachowuję się właśnie tak?
Zresztą nie interesuję mnie ani on, ani jego przeszłość. Mam go szczerze
po dziurki w nosie. Zamknęłam oczy czekając na sen. Lubiłam spać, to jedyny moment
gdy mogłam bezproblemowo marzyc i nie myśleć o tym gównianym świecie, otaczającym mnie.
Justin's POV:
Leżąc swobodnie na łóżku zastanawiałem się, czy nie potraktowałem jej za ostro. Dziewczyny mają te swoje zasady, by zostawić dziewictwo dla swojego wymarzonego księcia na białym rumaku.
Głupie pieprzenie, co i tak nie zmienia faktu, że potraktowałem ją jak gówno. Podniosłem się, patrząc na brunetkę, która już słodko spała. Była taka niewinna, nie zasługiwała na to.
Jej brązowe, pofalowane włosy opadły na czoło. Moja biała koszulka, sięgała jej nieco za uda, nie wspomnę już o tym co ukrywała pod nią, gdyż to jakieś istne szaleństwo. Cicho zaskomlała przez sen, po czym obróciła się na drugi bok, a rąbek koszulki podniósł się delikatnie w górę, ukazując jej lewy pośladek. Cholera, ona nawet nie zdaję sobie sprawy co ze mną robi.
Powinienem ją przeprosić - stwierdziłem z trudem po czym puknąłem się w czoło. Jeśli ja mogłem być traktowany jak gówno, ona tym bardziej.
-Drew, pobawisz się ze mną? - zagruchała Nicole, podając mi do ręki jedną z swoich lalek.
Była tak strasznie rozkoszna, i tak bardzo przypominała jej matkę. Posłała mi jeden z swoich najsłodszych uśmiechów, ukazując jej dołeczki w policzkach które tylko dodawały jej uroku.
-Nicole Bieber, ile razy mam ci do kurwy nędzy powtarzać byś nie rozmawiała z tym przestępcą?! - ryknął ojciec, który stanął w progu drzwi z piwem w ręku. Dziewczynka popatrzyła na mnie, krzywiąc się, widziałem, że była już bliska płaczu.
-Tatusiu - objęła mnie swoją małą dłonią -Drew się zmienił, on-on nie jest przestępcą - starała się go przekonać, nieskutecznie. Jerremy zaśmiał się bezczelnie i opuścił pokój.
-Pójdę już słoneczko - złapałem ją za policzek, i pocałowałem w czoło. Smutek w jej oczach stał się bardziej widoczny, łamało mi to serce.
-Kiedy wrócisz? - zapytała wlepiając swoje niebieskie oczka w podłogę.
-On już nie wróci - odezwał się rozbawiony głos, który dobiegał z kuchni. Szloch Nicole słychać było na całej dzielnicy. Nienawidziłem się za to, że musiałem ją zostawić.
Od 3 lat nie widziałem się z siostrą i cholernie za nią tęsknie. Można powiedzieć, że to ja ją wychowałem, po śmierci matki, ojciec był ciągle pijany. W wieku 16 lat na moim utrzymaniu były 3 osoby. Opuszczałem lekcje, pracowałem w barze, warsztacie samochodowym i dorywczo, gdy tylko coś się znalazło, choć to i tak nie wystarczało. Gdy został odłączony nam prąd, było tylko gorzej. Nie miałem innego wyjścia, musiałem coś zrobić. Wtedy poznałem Dylana, wprowadzając mnie w handel narkotykami, uratował moje życie. Bez niego nie dałbym sobie rady.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za to, że rozdział jest krótki i musieliście na niego długo czekać. Postaram się wam to wynagrodzić :) Zapraszam was również na fanfiction o Harrym . XX